headerphoto

Dorośli kontra dzieci?

Już co piąte dziecko w Polsce rodzi się w związkach pozamałżeńskich. To ponad trzy razy więcej niż 20 lat temu - piszą Leszek Kostrzewski i Piotr Miączyński w artykule „Żenić się? Po co?” (Gazeta Wyborcza 26 stycznia 2011 r.)

W 2009 r. urodziło się - wg GUS - 420 tys. dzieci, z tego aż 85 tys. w związkach pozamałżeńskich. To 20,2 procent, czyli aż trzy razy więcej niż na początku przemian ustrojowych. Dane za ubiegły rok będą znane za kilka dni, ale jak podejrzewają demografowie, odsetek dzieci pozamałżeńskich będzie jeszcze większy.

Nieślubnych dzieci przybywa, bo coraz mniej Polaków decyduje się na formalizowanie związku. Dzieje się tak również dlatego, że coraz więcej mamy rozwodów, już 60-70 tys. rocznie. Jeszcze dekadę temu było ich niewiele ponad 40 tys.

 

- Rozwodnicy często nie zawierają kolejnych małżeństw, żyją w nieformalnych związkach, w których rodzą się kolejne dzieci - mówi profesor Irena Kotowska, demograf z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Według niej w ciągu najbliższej dekady już co trzecie dziecko może przychodzić na świat w związku pozamałżeńskim. Właśnie tak wygląda to już w krajach zachodnioeuropejskich.

Pomysły polityków wobec problemu są zdumiewające. SLD chce zrównania konkubinatów z małżeństwem i dopuszczenia do zawierania tego typu związków przez osoby tej samej płci. PO zastanawia się, czy pozwolić parom żyjącym w konkubinacie na adopcję dzieci.

Szkoda, że dziennikarze nie piszą w tym miejscu, jak czują się dzieci w związkach „na słowo honoru”, co z ich poczuciem bezpieczeństwa i własnej wartości, tylko kombinują, jak przypodobać się coraz mniej odpowiedzialnym dorosłym.

Nieco inny punkt widzenia prezentuje w swoim komentarzu do tekstu GW opublikowanym 26 stycznia w Rzeczypospolitej Michał Szułdrzyński. Pisze on m.in.:

„To prawda, zachodzą zmiany w Polskim społeczeństwie, wielu Polaków uważa, że małżeństwo jest nikomu do niczego potrzebne, tym bardziej do posiadania dzieci. To prawda, jest coraz więcej rozwodów.

Ale ja bym na sprawę popatrzył z odwrotnej perspektywy. Mimo nachalnej propagandy antyrodzinnej wciąż większość par chce zawrzeć małżeństwo. Mimo wtłaczania w głowy przez kulturę masową, że dzieci to same kłopoty, a rodzina jest głównie siedliskiem zła, przemocy i patologii, wciąż a 80 proc. dzieci rodzi się w legalnych rodzinach a nie wolnych związkach. Mimo uchwalenia przez Sejm ustawy legalizującej przemoc państwa wobec rodziny, mimo nierzadkiego odbierania przez sądy dzieci rodzinom, choć słabsza niż w latach 80. polska rodzina wciąż trzyma się mocno. I trzeba ją wspierać. Bo doświadczenia wielu państw zachodnich pokazują, że osłabienie rodziny ma poważne konsekwencje, państwo zaś rodziny zastąpić nie jest w stanie. I nigdy nie zastąpi. Tym bardziej nasze państwo.”

(Cały artykuł dostępny pod adresem: http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2011/01/26/cena-ocieplenia-z-rosja-i-ko)

 

W tym kontekście warto polecić kampanię społeczną przygotowywaną przez portal Mama i Tata - kolejną po demaskującej lobby gejowskie inicjatywę mającą na celu ochronę instytucji małżeństwa. Kampania „2 minuty, 1 rozmowa, 60 tysięcy dzieci” jest ukierunkowana na problem rosnącej liczby rozwodów: http://www.mamaitata.org.pl/.